Praca jako rzeźnik w Kanadzie. Najbardziej pozytywny wywiad w historii
Ukrainiec Artem Lykov zmienił pracę bez przyszłości na życie w kraju marzeń, gdzie kupił już samochód i własny dom.
Moja rozmowa z Artemem Lykovem jest obowiązkową lekturą dla każdego, kto chce wyemigrować do innego kraju. Od sześć lat lat Artem mieszka w prowincji Alberta, słynącej z bogatych złóż ropy naftowej. Pracuje jednak jako pracownik w zakładzie przetwórstwa mięsnego i nie żałuje swojego wyboru.
— (Alex) Artem, czy jesteś z zawodu rzeźnikiem?
— (Artem) W przeszłości też byłem rzeźnikiem! W rzeczywistości pracowałem jako cokolwiek innego niż stolarz meblowy, monter fabryczny i ochroniarz. Wyemigrowałem do Alberty jako pracownik zakładu przetwórstwa mięsnego. Teraz, cztery lata później, pracuję w tym samym zakładzie przetwórstwa mięsnego, ale na stanowisku kierownika. Po rosyjsku to się nazywa mistrz produkcji w fabryce: zarządzam załogą 60 osób, odpowiadam za pewien dział produkcji. Sam już nie kroję mięsa, pilnuję, by inni wykonywali tę pracę prawidłowo, zgodnie z instrukcją.
A wszystko zaczęło się od dziecięcego marzenia
— (Alex) Artem, opowiedz nam o swojej podróży do Kanady.
— (Artem) Myśl o przeprowadzce do Kanady po raz pierwszy przyszła mi do głowy w 8 klasie, kiedy grałem z kolegą w piłkę na boisku piłkarskim. Mój przyjaciel zapytał mnie, czy nie myślałem o tym, żeby gdzieś wyemigrować. Odpowiedziałem, że dobrym pomysłem byłoby pojechać do Kanady, ponieważ słyszałem, że imigranci są tam mile widziani. Co ciekawe, już w wieku 6 lat brałem lekcje angielskiego u korepetytora. A kiedy ojciec zapytał mnie, po co mi angielski, odpowiedziałam, że dorosnę i zamieszkam w Ameryce. Ale nie trafiłem w dziesiątkę i wylądowałem nie w USA, ale w Kanadzie.
— (Alex) A mimo to wylądował w Ameryce Północnej!
— (Artem) Tak. Jak widzicie, moje pierwsze marzenie, żeby tu przyjechać, zaczęło się na placu zabaw. Potem, kiedy dorosłem, założyłem rodzinę, zasmakowałem samodzielnego życia i odpowiedzialności za rodzinę, zdałem sobie sprawę, że coraz więcej czasu muszę poświęcać pracy. Jednocześnie byłem w stanie zaspokoić tylko podstawowe potrzeby mojej rodziny. Wtedy zrozumiałem, że coś musi się zmienić. Próbowałam spełnić się we własnym kraju, ale nie udało mi się... może dlatego, że brakowało mi jakichś kontaktów, znajomości... I wtedy zacząłem poważnie myśleć o imigracji i zacząłem studiować informacje na ten temat.
Pewnego dnia natknąłem się w internecie na film, który pokazywał kanadyjskie życie moich byłych ukraińskich rodaków. Byłam pod takim wrażeniem tego, co zobaczyłam, że dosłownie zainspirowałam się pomysłem przeprowadzki i zaczęłam zamieniać swoje marzenia w rzeczywistość.
W ten weekend Kanada przechodzi na czas zimow...
Kanada obchodzi Dzień Kraju i zastanawia się ...
Kanadyjski wywiad bije na alarm: wpływy Chin ...
Kanada nadal przyciąga wykwalifikowanych spec...
Jak działa łańcuch dostaw żywności w Kanadzie...
Tajemnicze zniknięcie gigantycznego niedźwied...
W południowo-zachodniej Nowej Fundlandii znal...
Saskatchewan podnosi limit wieku uprawniający...
Atak z użyciem broni palnej w ratuszu w Edmon...
W katastrofie helikoptera w Kolumbii Brytyjsk...
Zaktualizowano zasady uzyskiwania zezwolenia ...
Kanadyjski pasażer próbował otworzyć drzwi sa...
Dlatego teraz mieszkam w Kanadzie z moją rodziną i mam status PR (stałego rezydenta). Jesteśmy szczęśliwi, mamy tu kolejne dziecko, które jest już obywatelem Kanady.
Pierwsze kroki na drodze do Kanady
— (Alex) Co dokładnie zrobiłeś, aby dostać się do Kanady?
— (Artem) Moja droga tutaj nie była łatwa, wymagała trochę siły woli. Bez niej nie tylko nie można się przeprowadzić, ale także żyć z dala od krewnych, samodzielnie odnaleźć się w obcym kraju. W końcu trzeba się tu na nowo zadomowić, zorganizować swoją strefę komfortu.
Kiedy się przeprowadziłem, pracowałem już od trzech lat w hucie jako mechanik naprawczy. Pamiętam, że kiedy po raz pierwszy zacząłem pracować w fabryce, mój przyjaciel powiedział: "No to gratuluję, Artem, tam właśnie, w tym zakładzie, czeka cię emerytura. Zapytałem go, dlaczego tak myśli, a jego kolega odpowiedział: "Bo fabryka daje ci tyle pieniędzy, że możesz jeść i chodzić do pracy. Ale ta perspektywa mi nie odpowiadała.
Już wtedy myślałam o tym, jak zapewnić dobrą przyszłość moim dzieciom — to była moja największa motywacja do działania. Kiedy badałam programy imigracyjne, zdałam sobie sprawę, że mogę pojechać do Kanady w ramach programu imigracji zarobkowej.
I zacząłem zapamiętywać angielski: zaraz w pracy, na przystankach, słuchając i powtarzając lekcje angielskiego. Moi koledzy byli bardzo zaskoczeni, kiedy zauważyli, że coś się ze mną dzieje, że stałem się innym człowiekiem. Powiedziałam im, że moim celem jest wyemigrowanie do Kanady i dlatego uczę się angielskiego. Nie wszyscy mnie rozumieli. W końcu robiłem coś, czego oni nie robili, więc wydawałem się dziwny, a może nawet szalony. A ja miałam obsesję na punkcie imigracji!
Lekcje języka angielskiego
— (Alex) Powiedziałeś, że zacząłeś uczyć się angielskiego, kiedy miałeś sześć lat. A potem to wszystko porzuciłeś?
— (Artem) Uczyłem się języka z korepetytorem, uczyłem się angielskiego w szkole, a następnie w technikum. Jednak po tak długiej nauce mam w głowie tylko kilka zasad, ale żadnej praktyki w mówieniu. Tak więc mój poziom angielskiego pozostał podstawowy. Jak się jednak później okazało, cała wiedza, którą gromadziłem przez lata, nie poszła w zapomnienie: kiedy jako dorosły człowiek zacząłem przypominać sobie język, moja nauka przebiegała bardzo szybko.
Kiedy przyszłam na test z angielskiego dla imigrantów, musiałam dostać 3 w systemie 12-punktowym. Zdobyłem 0, 0, 1, 2 i sam byłem zaskoczony. Ponieważ poszedłem na test językowy bez specjalnego przygotowania, po prostu z czystego entuzjazmu.
Egzamin ten został przeprowadzony przez ukraińskiego kontrahenta, który szukał dobrych pracowników dla kanadyjskiej firmy, w której obecnie pracuję. Razem ze mną do egzaminu przystąpili inni pracownicy z różnych miast Ukrainy. Później podróżowaliśmy z nimi jako grupa 12 osób do Kanady. Zaprzyjaźniłem się z kilkoma chłopakami z tego zespołu, a jeden z nich został nawet moim mentorem.
Kiedy podchodziłam do egzaminu wstępnego, wydawało mi się, że mój angielski nie jest taki zły. Ale tak nie było... Aby zdać oficjalny egzamin IELTS, wzięłam udział w intensywnym kursie językowym w Kijowie. Zajęcia z języka angielskiego na kursie rozpoczynały się o godzinie 8 rano, a kończyły o 16.
Jak przekonałem mojego szefa, żeby dał mi wolne
— (Alex) Czy rzuciłeś pracę, aby nauczyć się angielskiego?
— (Artem) To była ciekawa sytuacja. W tym czasie pracowałem w byłej fabryce Krivorozhstal (obecnie ArcelorMittal) jako monter i byłem sam na całym terenie. Żeby pojechać na szkolenie do Kijowa, musiałem wziąć urlop i poprosiłem o niego mojego brygadzistę. Ale brygadzista nie dał mi urlopu, tylko wysłał mnie do naczelnika, którego bali się wszyscy podwładni, bo to był taki poważny człowiek.
Wyjaśniłem dyrektorowi, że podpisałem już kontrakt z kanadyjskim pracodawcą i teraz muszę się uczyć angielskiego na dwumiesięcznym kursie w Kijowie. Nie chciał mnie też puścić do Kijowa, bo zostałam sama w miejscu pracy, a potem zasugerował, żebym po prostu zrezygnowała, bo i tak wyjeżdżam z Ukrainy.
Ale zebrałem się na odwagę i przekonałem szefa, że zwolnienie mnie nie jest dla niego korzystne. W tym momencie zdążyłem się już sprawdzić w produkcji i zdałem sobie sprawę, że nie będzie łatwo znaleźć dla mnie zastępstwo. Powiedziałem mojemu menadżerowi, że spróbuję wyjechać do Kanady i osiedlić się w nowym kraju, ale jeśli mi się nie uda i będę musiał wrócić, to nie chcę, żeby moje nazwisko znalazło się w "Krywym Rogu — księdze przegranych". Wolałbym po prostu wrócić do swojego miejsca pracy, na czym ani ja, ani fabryka nic by nie straciliśmy. Najprawdopodobniej szef nie spodziewał się, że będę tak asertywny. Jak teraz pamiętam, palił nerwowo, a potem wysłał mnie do działu kadr, żebym załatwił urlop.
Do celu — w zbroi!
Chciałbym powiedzieć wszystkim, którzy obejrzą mój wywiad wideo lub przeczytają go: jeśli chcesz zmiany, musi ona zacząć się od wewnątrz, poprzez zmianę twojego osobistego postrzegania rzeczywistości. Musisz stać się osobą zdecydowaną i stanowczą. Jeśli z jakiegoś powodu nie jesteś zadowolony z życia w swojej ojczyźnie, musisz założyć zbroję i ruszyć do walki o lepszą przyszłość, o lepsze życie. Kiedy miałem wyemigrować i na mojej drodze pojawiły się pewne przeszkody, po prostu poszedłem do przodu i zrobiłem wszystko, co mogłem, aby je usunąć.
Jak przygotowywałem się do egzaminu IELTS
Jedną rzeczą jest mówić po angielsku, ale inną rzeczą jest zdać egzamin IELTS. Aby odnieść sukces, musisz znać nie tylko sam język, ale także różne "sztuczki", subtelności egzaminu i limity czasowe.
Cennym szczegółem mojej intensywnej nauki angielskiego była interakcja na żywo z native speakerem raz w tygodniu. Zabawnie jest sobie teraz przypomnieć, ale kiedy po raz pierwszy zobaczyliśmy Amerykanina, patrzyliśmy na niego jak na Marsjanina i zastanawialiśmy się, czy ma bardzo białe zęby i wspaniałą cerę! Ten facet zawstydził się naszą wzmożoną uwagą, przestraszył się i zaczął pytać: "Chłopaki, chłopaki, co się dzieje?". (chłopaki, co się dzieje?). Jego zadaniem było rozmawianie z nami, musiał nas nakłonić do mówienia, żebyśmy zrozumieli prawdziwego Amerykanina. Nasi nauczyciele mieli dobry angielski, ale i tak mówili z akcentem.
W ciągu dwóch miesięcy intensywnej pracy, w ciągu dnia na samym kursie i w domu wieczorami, osiągnęłam doskonałe wyniki. Moje końcowe oceny z egzaminu to 5.5, 5, 6.5 i 4.5 (pisanie). Z pisaniem poszło mi trochę gorzej, bo nie ogarnąłem dobrze tematu.
— (Alex) Czy dobrze rozumiem: zdałeś egzamin ze średnią oceną 1-3, następnie uczęszczałeś na specjalny kurs przez 2 miesiące i zdałeś egzamin IELTS ze średnią oceną 5.0?
— (Artem) Tak, osiągnąłem te wyniki, ponieważ byłem zdeterminowany, aby podążać we właściwym kierunku.
Jak przełamać barierę językową i zanurzyć się w języku angielskim
Kiedy uczyłam się języka, całkowicie zanurzyłam się w środowisku języka angielskiego; starałam się w ogóle nie mówić po rosyjsku.
Znaleźliśmy społeczność mormońską w Kijowie — byli to faceci z Ameryki, którzy przylecieli na Ukrainę, aby promować swój kościół mormoński. Przy okazji, wielu Ukraińców chodzi do nich, aby poćwiczyć swój angielski. Mormoni to rozumieją i traktują nas bardzo dobrze.
Bardzo nam się podobało obcowanie z tymi dziećmi. Podczas naszych spotkań przeprowadzali różne quizy i zabawy w języku angielskim. Kiedy czegoś nie rozumieliśmy, podpowiadali nam i tłumaczyli. W ten sposób udało mi się przełamać barierę językową w komunikacji z obcokrajowcami: przestałam bać się popełniać błędy w obawie, że wyjdę na głupią i niewykształconą.
Pamiętam, jak do naszej firmy przyjechał gość z Izraela. Mówił po rosyjsku, jakby sam był Rosjaninem lub Ukraińcem. Oprócz języka rosyjskiego, doskonale znał również angielski, a to dlatego, że dużo ćwiczył posługiwanie się nim. Nie należy bać się popełniania błędów — należy bać się nie robić nic, tak mi się wydaje.
— (Alex) Tak, to cenna rada.
— (Artem) Wielu moich przyjaciół, którzy wiedzieli, że byłem podekscytowany ideą imigracji i postanowiłem przenieść się do Kanady, nie sądziło, że mi się uda.
Po pierwsze dlatego, że jest wiele organizacji bez skrupułów, które tylko pobierają pieniądze, a potem znikają i wcale nie pomagają w imigracji, jak obiecują na początku. Niektórzy moi znajomi ucierpieli na takich oszustwach. Ale byli też ludzie, którzy wierzyli, że wszystko mi się ułoży. Na przykład, moja kuzynka Masha mówiła dobrze po angielsku i często porozumiewaliśmy się w tym języku.
W tamtym czasie miałem fiksację: całkowite zanurzenie w środowisku językowym. I sam sobie stworzyłem to środowisko. Każdy może zrobić to samo: istnieje wiele audiobooków, filmów i różnych szkoleń, które pozwalają nauczyć się języka na przyzwoitym poziomie, który jest niezbędny do imigracji.
Co się stało potem
Po zdaniu testu językowego, przeszłam badania lekarskie i zaczęłam przygotowywać się do lotu do Kanady. I tu poinformowano mnie, że będę musiał poczekać kilka tygodni, bo lot został przełożony. Oczywiście trochę się zaniepokoiłem i wróciłem do fabryki, żeby nie siedzieć bezczynnie. Moi znajomi szydzili, mówiąc: "Kanadyjczyk już wrócił". Pocieszające było to, że wiza kanadyjska była już w moim paszporcie.
— (Alex) Wiza pracownicza?
— (Artem) Tak, miałem wizę pracowniczą. Nie uprawniało mnie to jednak do pracy w żadnej innej organizacji niż ta, która mnie zaprosiła. Kilka dni później, we wtorek, otrzymałem telefon z informacją, że nasz zespół pracowników wyjeżdża do Kanady już w sobotę. I pomyślałem o tym, jak wiele mam jeszcze do zrobienia. Natychmiast poszedłem do mojego szefa i zapytałem, jak mogę wyjechać i powiedziałem mu, że będę w Kanadzie za trzy dni.
Szef był bardzo zdziwiony i powiedział, że nikogo nie zwalnia się za nic, ale może pan przyjść do pracy pijany i wtedy natychmiast mnie zwolni. To nie była dla mnie opcja; chciałem, żeby to było zrobione dobrze. A mój szef pomógł — kilka godzin później zostałem wyrzucony z pracy i oddałem swój sprzęt.
A potem wydarzenia potoczyły się następująco. Przyleciałem do Lwowa, gdzie nasz zespół został zebrany i poinformowany o tym, co nas czeka i na co musimy się przygotować. Wszyscy chłopcy byli bardzo szczęśliwi, bo nasze marzenie się spełniło — lecieliśmy do pracy w Kanadzie!
Nigdy wcześniej nie leciałam samolotem. Ale tutaj adrenalina była poza skalą: byłem bardzo zdenerwowany i jednocześnie nie mogłem się doczekać lotu. (Swoją drogą, teraz mam nowy pomysł — chcę wyskoczyć ze spadochronem!)
Przylecieliśmy z Lwowa do Warszawy. Z ciekawością chodziłem po lotnisku i oglądałem wszystko. Czekał na nas lot z Warszawy do Toronto i dalej do Calgary. To był taki długi lot. Podczas lotu ciągle czekałam na karmienie, musiałam być bardzo zdenerwowana.
Do jurty z niedźwiedziem polarnym
Mam miłe wspomnienia z tych wydarzeń: to było bardzo ekscytujące uciec od mojej rutyny i w pełni zanurzyć się w czymś nowym. Czułam się jak dziecko, które dopiero zaczyna poznawać świat.
Nie obyło się bez "zabawnych" sytuacji. Do Kanady spakowałam dużo ciepłych ubrań: kurtki, bluzy, itp. Ubrałem się w najcieplejsze ciuchy: kurtkę, bawełniane spodnie... Myślałem, że w Kanadzie będziemy żyć jak na Syberii: spać w jurcie wśród niedźwiedzi polarnych. Jakoś przed wyjazdem zapomniałam wygooglować informacji o pogodzie w Kanadzie i ogólnie o tym, jak ludzie się ubierają.
W każdym razie, wychodziłem z lotniska, jak "Sybirak". A Filipińczyk w klapkach, krótkich spodenkach i podkoszulku idzie w moją stronę, pije sok i patrzy na mnie z szeroko otwartymi oczami zdumienia.
Pięć poduszek za jedną
Zostaliśmy odebrani z lotniska w Toronto i przewiezieni autobusem do naszego hotelu, gdzie zapewniono nam wygodne pokoje. Pamiętam wysokie łóżka z materacami i 5 poduszkami, co mnie bardzo zdziwiło, bo nigdy wcześniej nie widziałem takiego łóżka. Pomyślałam wtedy, po co tyle poduszek?
— (Alex) Jedno łóżko dla 5 osób (tylko żartuję)!
— (Artem) Tak... Wszyscy mieszkaliśmy w pokojach dwuosobowych i każdy z nas miał swoje duże łóżko z 5 poduszkami. Przy okazji spotkaliśmy się z rosyjskojęzycznymi imigrantami, zostaliśmy ciepło przywitani i od razu dobrze nakarmieni: każdy dostał dużą porcję ryżu i sałatki oraz grillowanego indyka. Wielkość porcji przyprawiała nas o zgrozę: nie byliśmy w stanie ich skończyć, więc resztę kolacji włożyliśmy na tace i zanieśliśmy do naszych pokoi.
Potem poszliśmy spać, ale też nie mogliśmy zasnąć — zaczął się proces dostosowywania do nowej strefy czasowej: w Kanadzie była 3 nad ranem, a w domu południe, więc postanowiliśmy dokończyć kolację zamiast spać.
W hotelu nadal byłem zdumiony wszystkim, co widziałem i robiłem zdjęcia wszystkiego: miedzianej hydrauliki w łazience, gór darmowych kanapek i kawy w jadalni na śniadanie, itp. Byłem zdumiony darmowym jedzeniem w tamtych czasach; wszyscy cieszyliśmy się z takiej gratyfikacji! Teraz przyzwyczaiłem się, że obsługa hotelowa zajmuje się gośćmi i to jest normalne.
Niagara i chiński bufet: początek został zrobiony!
Rano okazało się, że wszyscy nasi chłopcy nie spali całą noc i spacerowali po Toronto. Następnie wszyscy zostaliśmy zebrani i zabrani na wycieczkę nad wodospad Niagara. Tak na marginesie, wielu imigrantów rozpoczyna swoje życie w Kanadzie właśnie od odwiedzenia wodospadu Niagara.
— (Alex) Jest tam bardzo silna energia.
— (Artem) Tak, tam jest bardzo pięknie, takie krajobrazy dookoła! Podsumowując, było super! Pamiętam, że po prostu upadłem na trawę i leżałem tam ciesząc się pięknem. Zaskoczyło mnie również to, że miejsce było bardzo czyste, a ludzie przyjaźnie nastawieni, podchodzili do nas po cichu i witali się. Więc wszyscy powiedzieliśmy: "Cześć!"
— Czy zdjąłeś płaszcz? Może dlatego do ciebie przyszli...
— (Artem) Nie, nie, w tym momencie byłem już ubrany odpowiednio do pogody. Cieszyłem się, że mam przy sobie dodatkowe rzeczy. I moja rada dla Ciebie: jeśli nie masz miejsca w torbie, włóż wszystko na siebie i leć (tylko żartuję)!
Następnie zjedliśmy lunch w chińskim bufecie. Idziesz tam i dostajesz tyle ile chcesz i ile chcesz, nie ma żadnej kontroli nad ilością jedzenia. Była tam taka różnorodność potraw i tak bardzo chcieliśmy wszystkiego spróbować, że niektórzy z naszych chłopaków po prostu brali jedzenie, brali kęs i oddawali. Oczywiście, nie było to miłe, a obsługa restauracji patrzyła na nas śmiesznie... ale naprawdę chcieliśmy spróbować wszystkiego!
Witaj, Alberta!
Następnie polecieliśmy do Calgary, Alberta. Kiedy patrzysz przez okno samolotu w nocy Toronto, widzisz niekończący się ocean świateł, to ogromna metropolia... Piękne zdjęcie!
To był szybki lot do Calgary, gdzie spotkaliśmy się z naszymi przedstawicielami związkowymi i zabrano nas do małego miasteczka Red Deer, liczącego 100 000 mieszkańców. Znajduje się pomiędzy Edmonton i Calgary.
Mała dygresja: kiedy moja babcia (a ona jest tą "zaawansowaną"!) dowiedziała się o moim pomyśle wyemigrowania do Kanady, skomentowała to tak: "Wnuczku, wezmą cię tam do pracy jako prostytutkę". Potem, kiedy poszłam na komisję lekarską, sama zażartowałam: "Babciu, idę na komisję lekarską, bo elitarna prostytutka musi być czysta!
W Red Deer ponownie zostaliśmy zakwaterowani w komfortowym hotelu, w przytulnych pokojach z dużymi białymi łóżkami. To był weekend, więc spędziliśmy cztery dni po prostu relaksując się, spacerując po okolicy. Nasze zakwaterowanie obejmowało płatne śniadanie. Przy okazji, przyjechałem do Kanady z 300$ CAD w kieszeni — i to było wszystko, co miałem w tamtym czasie.
Kanadyjski kurort
W sumie adaptacja zajęła nam 2 tygodnie — w tym czasie nie pracowaliśmy, a samą fabrykę tylko obejrzeliśmy. Przedstawiciele związku oprowadzali nas po mieście i wyjaśniali, gdzie i co jest, aby pomóc nam przyzwyczaić się do nowego życia. A nasza adaptacja przebiegła bardzo sprawnie i komfortowo.
W biurze związkowym zakładu odczytano nam umowę o pracę i zapoznano z polityką wewnętrzną zakładu: wymaganiami, systemem kar itp. Dowiedzieliśmy się, jakie narodowości tu pracują, czego można się po nich spodziewać i jak sobie z nimi radzić.
Jeden z naszych chłopaków, który miał już doświadczenie w Ameryce, powiedział: "Chłopaki, to jest kurort! Pamiętam, że kiedy przyjechałem do pracy w USA, dali mi łopatę zaraz po przylocie i powiedzieli: "Idź kopać! Nie miałem nawet czasu na wzięcie prysznica.
Tak, dla wielu z nas był to naprawdę płatny kanadyjski kurort. A po dwóch tygodniach już zaczęliśmy pracować...
Przeczytaliście już pierwszą część mojego wywiadu z Artemem. W drugiej części facet podzieli się tym, jak doszedł do pozycji nadzorcy w Kanadzie. Dowiesz się, jakie są różnice między związkami kanadyjskimi a ukraińskimi i jak chronią one interesy zwykłych pracowników. Porozmawiamy o wynagrodzeniach rzeźników i kierowników. Artem szczegółowo opowie o kanadyjskim programie imigracyjnym i o tym, jak uzyskał prawo stałego pobytu. Dowiesz się, na ile realistyczne jest powtórzenie teraz podróży imigracyjnej Artyoma. Porozmawiamy o jego życiu rodzinnym i kanadyjskim.
Jeśli chcesz powtórzyć historię Artema i wyemigrować do Kanady, umów się na konsultację z naszymi licencjonowanymi konsultantami imigracyjnymi: opowiedzą Ci szczegółowo o programach imigracyjnych, ocenią Twoje szanse na imigrację i wyjaśnią, jak można je poprawić.